Strona Główna
 Od autorów
 Kontakt
 Położenie Babicy
 Historia
 Miejscowości
 Kościoła
 Szkoły
 Wybitni Babiczanie
 Dominowie
    ks. B. Domino
    ks. H. Domino
    ks. J. Domino
    ks. S. Domino
    Księża Bliźniacy
 M. Jarochowska
 dr A. Kuś
 mjr dr W. Kuś
 O. B. Łubieński
 płk A. Mac
 nacz. UG  A. Mac
 ks. prałat J. Mac
 nauczyciel L. Mac
 prof. B. Piątkiewicz
 Pinińscy
 Procheńscy
 hr. gen. R. Sołtyk
 ppłk J. Szczepan
 poseł A. Szmigiel
 płk J. Wójcik
 prof. dr hab. S. Wójcik
 Ciekawe miejsca
 Dwór Babicki
 Miejsce martyrologii
 Kapliczki
 Ciekawostki
 Misteria w Babicy
 Przysiółki
 Emigracja
 Kultura ludowa
 Szlaki turystyczne
 Galeria
 Kościół parafialny
 Krajobraz Babicy
  Piękne widoki 



BABICA - Strona domowa

Kultura ludowa mieszkańców Babicy
 

    Teren obecnego województwa podkarpackiego etnografowie podzielili na kilka grup różniących się między sobą strojem, obrzędami gwarą, wierzeniami, zajęciami itd. Omawiane przez nas okolice zamieszkiwali Rzeszowiacy.

 

    Wiadomości zebrane przez Sylwestra Wójcika, od 75-letniej Zofii Wójcik w dniu 3 stycznia 1948 roku, podają dokładny opis strojów ludowych, tych dawno temu noszonych. Do dziś  ten opis zachował się w zbiorze archiwalnym rzeszowskiego Muzeum Etnograficznego, i dlatego pozwalam sobie na jego prezentację.

 

     "Codziennym strojem męskim była konopna koszula, konopne białe spodnie, boso w lecie, a w zimie buty z cholewami, słomiany kapelusz – wszystko własnego wyrobu. Kobiety nosiły szerokie spódnice różnobarwne, barchanowe katany, na głowie różnokolorowe chustki. Odświętnie młodzi mężczyźni ubierali białe koszule z fabrycznego płótna, a starsi koszule konopne z płótna własnego wyrobu, siwe sukniane spodnie, siwą kamizelkę z rękawami lub bez, ozdobioną blaszanymi żółtymi guzikami, a przy rękawach obszyte czerwonym płótnem tzw. karmazynem.
  

    
          Grupa Babiczan w strojach ludowych, zdjęcie wykonane                Witający się mężczyźni to Domino
                                      23 lipca 1905 roku w Babicy                                       i Pasternak, ubrani w stroje ludowe
                                                                                                                     

 

    Szerokie „krakowskie” pasy wybijane żółtymi gwoździkami i ozdobione żółtymi koluszkami, czarne sukienne kapelusze lub też słomiane obszyte aksamitką, czarne buty z cholewami (młodzi karbowane, starsi zwykłe, proste) uzupełniały białe płótnianki z płótna własnego wyrobu, zapinane poniżej kolan na haftki, a czasem sukmany koloru brązowego, bogato zdobione żółtymi i czerwonymi guzikami zrobionymi z włóczki, na rękawach kawałek czerwonego sukna obszytego guzikami. Tuż przy szyi był wąski stojący kołnierz obszyty żółtym i czerwonym sznurkiem.

 

    W zimie zamiast płótnianki kożuch koloru białego, zapinany na haftki. Duże wąsy uzupełniały powyższy strój. Odświętny stój kobiecy składał się z koszuli wykonanej z białego fabrycznego płótna, spódnicy różnych kolorów w kwiaty – szerokiej prawie na 3 metry. Do tego dochodziły różnokolorowe zapaski wyszywane białymi i czerwonymi nićmi, aksamitny gorset wyszywany w różne kolory, ozdobiony blaszkami i białymi koralikami, ściągnięty tasiemką. Buty z cholewami czarne. Ramiona okryte dużymi chustkami, zwanymi chybatówkami. Głowa oczepiona była białymi tiulowymi chustkami, na szyi duże czerwone korale najczęściej na 6 sznurków. W zimie kobiety nosiły kożuchy nakryte czarnym suknem zapinanym na haftki."

 

    Według powiastki ludowej: „Te baby to tylko jedna ponad drugą” – to w pewnym stopniu mowa o przepychu kobiecego stroju, które szczególnie uwielbiały różne hafty, koronki, spinki, broszki, korale i różne drogie kamienie.
  

    
  Rodzina Maców w strojach ludowych. Od lewej: Józef Mac,                  Katarzyna Szczepan z Babicy
Michał Mac, Apolonia Mac zd. Sułek, Katarzyna Niedziałek zd. Mac,                     w stroju ludowym                  
 Henryk Mac, Andrzej Mac i Alojzy Mac                                                                        


   
Kożuchy były najczęściej wyrobami tyczyńskich kuśnierzy. Opisany rodzinny strój ludowy dotyczy przełomu XIX i XX wieku. Był on dość zróżnicowany w zależności od majątku i polubienia. W myśl zasady „Zastaw się, a postaw się”, dochodziło do przepychu przed oczami sąsiadów, powodując niejednokrotnie ruinę nawet zamożnych rodów.

 

    Przy opisie stroju ludowego padło słowo „pas krakowski”. Trzeba wyjaśnić, że jeszcze przed I wojną światową, do stroju rzeszowskiego zaczęły przenikać elementy stroju krakowskiego jak: rogatywki z piórem, pęki wstążek czy podane pasy. Wówczas to nazwa stroju rzeszowskiego przechodzi na strój krakowski. Okres ostatniego półwiecza dokonał w kulturze ludowej olbrzymich przemian, czego przykładem może być fakt, że z opisanego stroju niewiele już można odszukać.

 

    Duży wpływ na jego zanik miała bliskość miasta oraz wojny, podczas których przeszywano je na robocze, ze względu na brak płótna. Powodowało to osowienie, markotnienie wsi, a jedyną rozrywką były wiejskie zabawy. Na szczęście czas uległ zmianie i kultura ludowa zaczęła wracać na swoje właściwe, godne miejsce.

 

     W XIX wieku szeroko rozwinięte było chałupnictwo. Ślady po nim pozostały do dnia dzisiejszego w szczątkowej formie i pamięci mieszkańców. Jako ciekawostkę podam, że końcem XIX wieku dziedzic z Babicy, zobaczył chłopa w pięknym kapeluszu. Zapytał skąd go ma, a gdy ten powiedział, że pochodzi on z własnego wyrobu, zamówił sobie taki kapelusz. Ów chłop, człowiek biedny, zrobił pomiar i gdy kapelusz był gotowy poszedł do dworu. Dziedzic obejrzał, przymierzył – był dobry. Zapytał o cenę, a gdy chłop podał niską, ten zwrócił mu wyrób, oświadczając żeby je za taką niską cenę sprzedawał chłopom. Chłop poszedł do domu i dumał, co by tu zrobić. Ktoś mu doradził, aby jeszcze raz poszedł do dziedzica, z tym samym kapeluszem i podał dużą cenę. I znowu dziedzic przymierzył. Był dobry. Ile? – zapytał, chłop podał cenę, dziedzic zapłacił, a chłop dziękując pomyślał sobie… „jaki to ten nasz Pan jest mądry!”.

 

     Zachowały się minimalne ślady po krawcach, bednarzach i wikliniarzach. Tych ostatnich najwięcej chyba było na Dziale. Tradycyjne rzemiosła i chałupnictwa słabły w miarę postępujących przemian na wsi.  Antoni Lasota, gdy żył, wolnymi chwilami zajmował się rzeźbieniem gołąbków i innych ptaków.

 

    Dawniej ludność bardzo mocno wierzyła w różne zabobony. Przełomem był tu XIX i XX wiek, gdy nastąpił gwałtowny wzrost inteligencji. Obecnie jedynie starsza część społeczeństwa przywiązuje jeszcze do nich minimalną wagę, gdyż jej nie można wytłumaczyć pewnych zjawisk, że ich zabobony, to wyłącznie fanatyzm religijno – obyczajowy lub ciemnota. Spotkać można jeszcze czasem „czarownice” zwierząt gospodarskich przez sąsiadów.

 

    W dniu Bożego Narodzenia i Wigilii nie wolno w domu wszczynać kłótni, dużo czytać i wiele myśleć. Typowym obrządkiem weselnym był obyczaj w okolicach następujący: uroczystości weselne trwały prawie cały tydzień. Najpierw uzgadniano majątek, potem spraszano gości. Zmawiano swatów i drużbów, którzy idąc ze śpiewem, od domu do domu, oznajmiali weselne gody. Gdy panna młoda była biedna, chodziła po wsi prosząc o dary: drób, mięso, mąka, masło, jajka itp. Przed wyjściem do kościoła młodych błogosławili rodzice. Do kościoła jechano na bryczkach zaprzężonych w różnokolorowo wystrojone konie. W drodze napotykano bramy, przy których przebierańcy oczekiwali na złożenie okupu w postaci gorzałki. Kobiety dawały pieczywo. Często przebierańców zapraszano na wesele, ze względu na ich dowcipne piosenki i humor.

 

    Po powrocie nowożeńców z kościoła do domu, na progu matka witała młodych chlebem i solą. Następowała gościna, obiad i tańce. Ważnym punktem były oczepiny, w czasie których śpiewano bardzo dowcipne piosenki. W sposób uroczysty oznajmiały one gościom, że panna młoda stała się mężatką. Czepek nakładano jej dlatego, że nosiły go wszystkie mężatki. Panna młoda chcąc odciągnąć ten moment kryła się po różnych zakamarkach, a swaci musieli jej szukać. Potem siadali na środku izby, a młodej nakładano czepek w miejsce welonu. Ofiarowany „czepiec” często pokrywał koszty finansowe całego wesela. Tańce trwały do rana.

 

     Nazajutrz zawsze były poprawiny. Podobne „małe wesele” odbywało się gdy panna młoda przenosiła się do domu młodego. Wianem jej była „wianna skrzynia”, w której zgromadzone były jej osobiste rzeczy. Do historii przeszły już szczodraczki, draby, Trzej Królowie w okresie świąt Bożego Narodzenia.

 

    W okresie międzywojennym bardzo kwitło życie wiejskie. Krystyna Duda-Dziewierz w pracy „Wieś małopolska a emigracja amerykańska, Studium wsi Babica powiatu rzeszowskiego” podaje dwa bardzo ciekawe obyczaje, które przestrzegali mieszkańcy wsi. Pierwszy zwyczaj – to mijanie sąsiadów w drodze do kościoła, a drugi – to tzw. prawo środopostne. Z prawa tego powstało wspólne nabożeństwo odprawiane w szkole przez jednego z najstarszych mieszkańców wsi. Autorka tak pisze o nim: „W dawnych czasach jak wójtem był jeszcze Pokrywka, jak kto co zwojował to mu wsypali kilka lagów i jakoś to wyszło, że schodzili się chłopi na to i na różne kawałki w połowie postu. Tam mieli prawo ogólne.
Kowalki (żona Pasternaka) ojciec (Zieliński) był bardzo pobożny, on założył, że w te  środę schodzili się żeby odmówić litanię i różne pieśni odśpiewać. Różaniec śpiewali za dusze zmarłych w Babicy. Po nim był Domino, wtedy to on prowadził. On był oczytany, pogrzeby prowadził, był postępowy chłop. Po nim to teraz odprawia Mac Jan, ojciec Maca Henryka. Jak się zejdą, modlą się, pacierzy na kopy a baby piszczą i piszczą. Mieli taki krzyż co Domino zrobił (ten krzyż szedł od chałupy do chałupy i każdy całował), obecnie krzyża nierozsyłaną lecz całują na miejscu na zebraniu, a ludzi zwołują na zebranie za pomocą okólników”.

 

      Przed kilkudziesięciu lat mieszkańcy Babicy gwarowo nazywani byli cebularzami, mieszkańcy Lubeni – olejarzami, Wyżnego – karakonami, Lutoryża – hanokami, Czudca – bechami, a Siedlisk – tatarami. I tym akcentem pragnę zakończyć swoje refleksje o wybranych zjawiskach z życia społecznego byłych mieszkańców Babicy. 





                                                                                                                                                                                Źródło:
                                                                                                                                        Zdzisław Domino

   

Copyright by Michał Mac